Ułóż sobie mowę (albo zapamiętaj cudzą)

Oczywiście podróż może być inna: może to być twoja trasa do pracy (np. przystanki tramwajowe lub skrzyżowania ulic). Powinno to być coś, co wykonujesz w pewien stały, rutynowy sposób. Do tego rutynowego biegu następstw (miejsc) doczepiasz to, co chcesz zapamiętać. W ten sposób nie pomylisz sekwencji myśli. Sposób ten możesz też zastosować przy opanowywaniu pamięciowym materiału do egzaminu, zwłaszcza gdy polega on na zreferowaniu zagadnienia uprzednio przygotowanego, sprawozdania z lektury itp. Szczególne dobrze działa on przy przemówieniach i wykładach. Pamiętaj: chociaż naród jest przyzwyczajony do czytania z kartki przez mężów stanu (kiedy prezydent de Gaulle przyleciał na warszawskie lotnisko z Paryża i ze stopni samolotu wygłosił z pamięci krótkie przemówienie, reakcją komunistycznych notabli było podobno; „patrzcie, niby prezydent, a czytać nie umie”), dobry mówca jest znacznie skuteczniejszy, kiedy mówi do słuchaczy i patrzy im w oczy, a nie trzyma je utkwione w świstkach na mównicy Co nie znaczy, że w kieszeni nie warto mieć napisanego planu przemówienia: jeżeli coś się nagle stanie i się pogubimy, proteza się przyda. Za ojca tego systemu mnemotechnicznego, zwanego systemem miejsc, uważa się Symonidesa z Keos (ok. 500 lat przed Chr.), ale podobne systemy istniały już na pewno około tysiąca lat wcześniej.